Z norweskiego Skien
W mieście tym zachęca się obywateli do wspólnej pracy przy poszczególnych projektach oraz budowaniu wizji przyszłości, gdyż dzięki niej łatwiej o identyfikację z miejscem, gdzie się żyje.
Skien.jpg
fot. Archiwum ZMP

Miasto Skien to norweskie miasto i gmina, które jest centrum administracyjnym złożonego z 18 gmin powiatu Telemark i leży w regionie Grenland. Mówi się powszechnie, że Telemark stanowi miniaturę Norwegii – znajdują się tutaj góry, wyżyny i morskie nabrzeża.

Parę zdań o mieście

Pod względem liczby mieszkańców Skien to 15. miasto w Norwegii. Należy też do jednych z najstarszych miast w tym kraju – liczy 800 lat. Słynie z pięknego 125-letniego kościoła, 150-letniego kanału Telemark (najwyżej położonego w Europie), największego w Norwegii parku wodnego, a także tego, że urodził się tutaj dramatopisarz Henryk Ibsen (1828-1906). W Skien istnieje Muzeum poświęcone jemu, a już wkrótce zostanie oddana do użytku nowoczesna, multimedialna i futurystyczna biblioteka jego imienia.

Jak zapewnia wiceprezydent Skien, Erik Næs obecnie w mieście silnie rozwinięty jest sektor społeczny, który świadczy usługi dla mieszkańców. Znajdujący się tutaj szpital zatrudnia 4 tysiące osób. Wcześniej rozwój miasta opierał się na przemyśle papierniczym - funkcjonowała tutaj fabryka celulozy. Jednak została zamknięta i w jej miejsce rozwijają się inne gałęzie przemysłu, np. małe i średnie przedsiębiorstwa z branży IT.

Rada Miasta Skien liczy 55 osób, natomiast zarząd miasta – 13. Na czele stoi prezydent, który ma jednego zastępcę. Natomiast zarządzaniem zajmuje się menedżer miasta (wybierany co 4-6 lat, niezależnie od wyborów politycznych). W urzędzie działają 3 departamenty – mieszkalnictwa, szkolnictwa i planowania przestrzennego. Skien jest swego rodzaju zapleczem czy noclegownią dla Oslo. Główne problemy jego koncentrują się na demografii i komunikacji. W zeszłym roku odnotowano tutaj co prawda przyrost liczby mieszkańców, ale tylko o 200 osób (25% to migracja). Miasto nie stosuje żadnych finansowych zachęt do osiedlania się tutaj i lokowania biznesu, oprócz intensywnych działań promocyjnych czy inwestycyjnych.

Szeroka współpraca

Mette Gundersen, szefowa Wydziału Planowania (pracuje w nim 50 osób) mówi, że małe rzeczy znaczą dużo dla mieszkańców, tak jak plac zabaw dla dzieci, dlatego tak ważna jest w Skien „krótka droga do prezydenta miasta” czy aranżowanie podwórek na miejsca spotkań. – Chcemy, aby ludzie byli priorytetem miasta – twierdzi urzędniczka z ratusza.

W mieście tym zachęca się obywateli do wspólnej pracy przy poszczególnych projektach oraz budowaniu wizji przyszłości, gdyż dzięki niej łatwiej o identyfikację z miejscem, gdzie się żyje. Na przykład władze zapraszają wszystkich mieszkańców do sali koncertowej i podczas warsztatów mówią o planowanych inwestycjach. Mieszkańcy wypisują swoje pomysły, które są następnie zbierane i uwzględniane w priorytetach. Ważne jest, aby mieszkańcy znaleźli później swoje pomysły na oficjalnych listach priorytetów. 

Współpraca dotyczy nie tylko mieszkańców, ale również wszystkich innych interesariuszy. Trudno rewitalizować centrum miasta bez udziału właścicieli sklepów czy restauracji. Współpracę tę koordynują władze lokalne i przeprowadzają przez system zawiłości samorządu. Wiele inwestycji w Skien powstało dzięki takiej współpracy (centrum handlowe zostało kupione przez właścicieli sklepów, powstały mieszkania na wynajem). – Musimy wymyślać nowe inicjatywy, choć nie zawsze cieszą się one popularności. Sygnałem, że jednak idziemy w dobrym kierunku jest to, że firma Google kupiła w pobliżu miasta od prywatnego podmiotu duży teren przy elektrowni wytwarzającej zieloną energię i planuje otworzyć tu centrum danych – mówi M. Gundersen. Wszystkie realizowane tutaj przedsięwzięcia – jak zapewniają przedstawiciele miasta – uwzględniają ekologię (np. budynki oddające energię w oświacie).

Działania proekologiczne

Aby osiągać ambitne cele w Grenland, gdzie leży Skien, jest realizowany od 2015 roku projekt infrastrukturalny „Bypakke Grenland”, którego ma na celu redukcję gazów cieplarnianych. Olav Risholt, szef regionalny tego projektu przekonuje, że cel ten można osiągnąć poprzez: budowę infrastruktury i jej utrzymanie, preferowanie skoncentrowanych formy zagospodarowania przestrzeni, zastosowanie nowych technologii, wsparcie rozwoju przyjaznego środowisku transportu, a także stymulowanie i prowadzenie działań redukujących ekspansję samochodów (opłaty za parkowanie, inne opłaty). Na budżet tego projektu, w ramach którego co roku wdrażany jest inny program operacyjny, składają się opłaty pochodzące od rządu (realizacja wytycznych i określonych wskaźników) i samorządów zaangażowanych w jego realizację oraz opłaty od użytkowników samochodów (50%!). Jednym z realizowanych działań było przekonanie mieszkańców do korzystania z rowerów elektrycznych (np. pożyczanie za darmo).

Jeśli chodzi o komunikację, to problemem jest to, że zbyt mała liczba osób korzysta z komunikacji publicznej (15%). Pozostali to użytkownicy rowerów (4-5%), a reszta - samochodów prywatnych. Państwo dotuje komunikację publiczną, ale muszą być spełnione określone warunku – statystyki nie mogą wykazywać wzrostu samochodów prywatnych. Mimo zachęt, takich jak np. tani bilet miesięczny - 400 NOK (ok. 200 zł), możliwość testowania za darmo rowerów elektrycznych, sytuacja się poprawia wciąż zbyt wolno. Wspomaga władze lokalne także rządowy program rozwoju pojazdów elektrycznych (w Norwegii samochód elektryczny jest tańszy od pojazdu z silnikiem diesla, dzięki polityce rządu dotyczącej podatków), który zakłada różne dotacje i preferencje dla aut na prąd – darmowe autostrady czy parkingi. Celem norweskich władz lokalnych jest ograniczenie liczby samochodów prywatnych do jednego na rodzinę.

Przeciwko szarej strefie

Największym sukcesem miasta było wprowadzenie od 2014 roku tzw. modelu Skien, który ma m.in. przeciwdziałać szarej strefie w projektach inwestycyjnych realizowanych za pieniądze publiczne. Wiele innych miast norweskich już z niego korzysta. Chodzi o to, że wybrane w przetargach firmy budowalne zlecają wykonywanie niektórych usług różnym podwykonawcom, a ci z kolei jeszcze innym, nad czym inwestor zupełnie traci kontrolę. Wiązało się to nie tylko z gorszym wykonywaniem usług, ale też zatrudnianiem „na czarno” pracowników z Polski, Ukrainy itp., którzy często pracowali w warunkach niezgodnych z norweskimi standardami. Model zakłada m.in. że mogą być nie więcej niż dwa poziomy podzlecania zadań, więcej niż połowa osób zatrudnionych musi być na umowę między pracodawcą z pracownikiem, co gwarantuje im godne warunki pracy, świadczenia emerytalne czy wypłaty za chorobę. Projekty są kontrolowane na poszczególnych etapach. Wprowadzone rozwiązania co prawda spowodowały, że projekty są droższe, ale korzyści dla społeczności lokalnych są większe (np. lepsza jakość).

Materiał powstał po wizycie studyjnej w Skien dla grupą doradców miast w projekcie predefiniowanym.

(jp)


POZOSTAŁE ARTYKUŁY