Wizyty studyjne w Norwegii (2) - Polscy i norwescy samorządowcy wymieniają doświadczenia
Przez kilka pierwszych dni marca w norweskim mieście Bodo gościła grupa prezydentów i burmistrzów dziesięciu polskich miast. Mówiono m.in. o jakości życia i odpływie młodych mieszkańców miast.
foto-Bodo-3.jpg
fot. Archiwum ZMP

Wyjazd studyjny był pierwszym z kilku, które przygotowały Związek Miast Polskich i Norweski Związek Władz Lokalnych i Regionalnych, współpracujące ze sobą w ramach Programu Rozwój Lokalny, finansowanego z funduszy EOG.

Grupa polskich samorządowców, przebywających z wizytą studyjną w norweskim Bodo, składała się z prezydentów i burmistrzów Augustowa, Krapkowic, Kraśnika, Nakła, Niska, Nowego Targu, Stalowej Woli, Świdwina, Tarnowa, Wałbrzycha. To część z 54 miast uczestniczących w drugim etapie Programu „Rozwój lokalny”.

Program pobytu polskiej delegacji przewidywał zapoznanie się z charakterystyką obecnych uwarunkowań rozwoju norweskich miast oraz projektami przez nie realizowanymi, a także współpracą pomiędzy norweskimi samorządami lokalnymi oraz ich relacjami z samorządem regionalnym. Warto wspomnieć, że w Norwegii nie ma pośredniej jednostki samorządu terytorialnego, jaką w Polsce jest powiat. Organizacja norweskiej administracji publicznej składa się oprócz poziomu rządowego z 422 gmin wchodzących w skład 18 regionów. Funkcję pośrednią pomiędzy samorządem gminnym i regionalnym wypełniają liczne partnerstwa gmin w wielu dziedzinach, organizowane w trzech formach współpracy przewidzianych przez norweskie prawo, tj.: związki gmin, spółki międzygminne oraz świadczenie wybranych usług publicznych przez jedną gminę innej lub innym. W województwach oprócz samorządu regionalnego podobnie jak w naszym kraju funkcjonuje również przedstawiciel rządu (wojewoda).

Bodo – najatrakcyjniejsze miasto Norwegii i Europejska Stolica Kultury 2024

Goszczące Polaków Bodo, to pięćdziesięciotysięczna, położona na wysuniętym w morze półwyspie, otoczona górami stolica północnego regionu Nordland, liczącego 300 tys. mieszkańców. Miasto oddalone jest od stolicy państwa, Oslo, o 1200 km jazdy autem, ale tylko o półtoragodzinny lot samolotem, dzięki czemu ta forma transportu, niejako z konieczności, jest w Norwegii bardzo popularna. Bodo zostało niemal doszczętnie zniszczone przez niemieckiego naloty podczas II wojny światowej (przetrwało 5 budynków). Od tego czasu przeszło długą drogę, by w 2016 r. zostać uznane za najatrakcyjniejsze miasto Norwegii, które wygrało również tytuł Europejskiej Stolicy Kultury na rok 2024. Samorząd podjął się realizacji olbrzymiego przedsięwzięcia rozwojowego, związanego z likwidacją wojskowej bazy lotniczej NATO. Samorząd we współpracy ministerstwem obrony narodowej i innymi agencjami rządowymi i regionalnym oraz prywatnym biznesem, chce przesunąć bazę lotniczą o 2 km, zamieniając ją jednocześnie w roku 2024 na cywilną, co ma wygenerować dodatkowe 300 ha terenu pod rozwój miasta. Będzie mogło tam zamieszkać 15 tys. ludzi i pracować przeszło 20 tys. Gospodarze przedstawili polskim kolegom warianty koncepcji zagospodarowania tego obszaru, zwracając uwagę na spójność funkcji i ich atrakcyjność dla przyciągania nowych mieszkańców i inwestorów. Koncepcja wpisana jest w strategię rozwoju Bodo, które chce być wzorcowym inteligentnym, zielonym miastem Arktyki.

Młodzi uciekają do większych miast

Cechą charakterystyczną norweskich miast, w których mieszka 82 proc. ludności kraju, jest ich rozlokowanie na wielkich przestrzeniach przy jednoczesnym niskim poziomie zaludnienia. Spada on w najmniejszych ośrodkach na korzyść większych. W północnym regionie Nordland, liczącym 300 tys. mieszkańców, stolicą i największym miastem jest pięćdziesięciotysięczne Bodo. Sześć gmin regionu liczy poniżej 1 tys. obywateli. Norwedzy borykają się przy tym z migracją mieszkańców, szczególnie młodych, z małych gmin do większych ośrodków. Jak sami podkreślali, ten problem stanowi dla nich poważne wyzwanie, biorąc pod uwagę, że zadania publiczne są ustawowo dla wszystkich gmin takie same, niezależnie od liczby mieszkańców. Jest to problem szczególnie dotkliwy dla gmin mających niskie dochody budżetowe. Spadająca liczba mieszkańców w wielu omawianych polskim kolegom strategiach miejskich stanowi problem numer 1, na którym się koncentrują.

Jarosław Komża


POZOSTAŁE ARTYKUŁY