Suwałki - Samorządności trzeba bronić
Wydawać by się mogło, że władzę w mieście powinni sprawować ci, którzy otrzymali mandat społecznego zaufania w demokratycznych wyborach. I tak do tej pory było - mówi przewodniczący RM w Suwałkach.
logo-Suwalki.jpg
fot. Archiwum UM

Planowane przez rząd zmiany niepokoją suwalskich samorządowców. Wyrazem tego jest wypowiedź Zdzisława Przełomca, przewodniczącego Rady Miejskiej w Suwałkach, jaka zostala opublikowana w "Dwutygodniku Suwalskim"

Od pewnego czasu trwają zabiegi władz centralnych, których celem jest pomniejszenie roli lokalnych samorządów przy jednoczesnym bardzo wyraźnym wzmocnieniu uprawnień władz centralnych; takie jest przekonanie ogromnej większości samorządów skupionych w Związku Miast Polskich, do którego i nasze miasto należy. Byłem ostatnio na spotkaniu samorządowców z całego kraju i potwierdzam w sposób zdecydowany: istnieje ogromna obawa, że polska samorządność, która tak znakomicie zdaje przez lata egzamin, jest zagrożona, strach przed zabijaniem lokalnych inicjatyw jest uzasadniony, zapędy administracji centralnej, by przejąć uprawnienia samorządów i skupić w swoich rękach całą władzę są widoczne na każdym kroku.

Dla kogo władza?

Wydawać by się mogło, że władzę w mieście powinni sprawować ci, którzy otrzymali mandat społecznego zaufania w demokratycznych wyborach. I tak do tej pory było, co dobrze widać na przykładzie naszego miasta. Przypomnieć tu trzeba parę podstawowych faktów, które dobitnie pokazują, jak bardzo dążenia dziś rządzących rozmijają się z oczekiwaniami i przekonaniami suwalskiej społeczności. Rządzący krajem twierdzą, że w wyborach powinny startować tylko komitety partyjne, tymczasem w Suwałkach i w setkach innych miast i gmin, lokalne społeczności chętnie wybierają kandydatów bezpartyjnych. W naszym przypadku to radni klubu z Bloku Samorządowego i klubu „Łączą nas Suwałki”. Tak jest od kilkudziesięciu lat, zaś niespotykany nigdy wcześniej rozwój miasta świadczy, że suwalczanie dokonywali dobrych wyborów. Czyż nie lepiej jest więc pozostawić decyzję w rękach samych wyborców? Odebranie prawa do tworzenia bezpartyjnych komitetów wyborczych to prawdziwy zamach na lokalną demokrację, to zabijanie obywatelskiej aktywności. Komitety partyjne dają siłę płynącą z partyjnych szyldów, komitety bezpartyjnych wyborców stwarzają szansę dla ludzi aktywnych, którzy z różnych powodów nie chcą angażować się w aktywność partyjną.

To samo dotyczy dwukadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów. W Suwałkach doskonale pamiętamy prezydenturę śp. Józefa Gajewskiego i to, jakim cieszył się on poparciem. Gdyby nie jego odejście to, zapewne, byłby naturalnym kandydatem na stanowisko prezydenta w trzeciej kadencji. Czy byłby to zły wybór? A jeśli już, to dlaczego posłem można być przez dwadzieścia, trzydzieści i więcej lat, a prezydentem tylko osiem, choćby miał on autentyczne poparcie wyborców? To nie działa tak, że wystarczy wystartować w wyborach i będzie się wybranym; co prawda spośród 107 prezydentów, 66 sprawuje urząd ponad dwie kadencje, ale 41 ma staż krótszy, co oznacza, że wyborcy dokonali znaczącej weryfikacji.

Samorządy celująco zdały egzamin

Jednakże głównym powodem i argumentem przemawiającym za utrzymaniem lokalnych samorządów w ich obecnym kształcie jest ich rzeczywiście dobra, wysoko oceniana praca. Nie na darmo panuje powszechna opinia, że to właśnie reforma samorządowa jest najbardziej pośród wszystkich udana i że dała ona wymierne efekty w skali kraju i – przede wszystkim – w skali lokalnych społeczności. Potwierdzają to mieszkańcy naszego kraju. Pytani o to, czy zauważyli w ostatnich latach istotne zmiany w swoich miejscowościach, odpowiadają następująco: raczej tak – 57 proc., zdecydowanie tak – 29 proc. Pozytywnych zmian nie zauważa tylko 15 proc. mieszkańców polskich miast i gmin. Tę jakże pozytywną ocenę, wręcz celującą, wystawiają samorządom najbardziej do tego upoważnieni, sami mieszkańcy. Tymczasem rząd planuje dramatyczne ograniczenie ich roli. Przekazanie uprawnień w ręce kuratora oświaty kosztem samorządu w połączeniu z reformą już owocuje istotnym zwiększeniem wydatków na oświatę. Tylko w skali naszego miasta to miliony złotych. Mówi się coraz częściej o kolejnych ograniczeniach, choćby o tym, że plany zagospodarowania przestrzennego mogą być przekazane w gestię władz województwa, że to samo stanie się z Powiatowymi Urzędami Pracy, że w miejsce istniejących dziś 380 Powiatowych Inspektoratów Nadzoru Budowlanego powstanie około 100 inspektoratów okręgowych. Wszystko to nic innego, jak kumulowanie uprawnień w rękach administracji rządowej, kosztem samorządów lokalnych.

To wystarczający powód, by mieć obawy o los lokalnej demokracji, o funkcjonowanie naszej małej ojczyzny, za którą to my właśnie, mieszkańcy naszego miasta, odpowiadamy.

I choć zmiany to naturalny proces rozwoju, to muszą być one dobrze przygotowane i skonsultowane na etapie poprzedzającym wprowadzenie. Wszystko po to, by wyeliminować zagrożenia i zminimalizować ryzyko. Jeśli tak nie jest, nawet interesujący pomysł budzi niezdrowe emocje i podejrzenie np. o próby zawłaszczenia. Trudno wtedy o pytanie, dlaczego budzi się opór. W przypadku próby reformowania samorządów, które są najbliżej obywatela i jego spraw, stopień przygotowania musi być na absolutnie wysokim poziomie. Nie może być bowiem tak, że w wyniku błędnych założeń lub braku zrozumienia, bliscy sobie mieszkańcy zaczną od któregoś dnia mieć do siebie żale czy pretensje.

Źródło: Dwutygodnik Suwalski


POZOSTAŁE ARTYKUŁY